W jego oczach zagościły iskierki radości. Sprawił, że nie umarłam, ale też myśli, że zdołał mnie przekonać do życia. Mylił się. Po prostu chciałam, żeby dał mi spokój. Nie zaniecham mojego planu, wątpię by ktokolwiek był w stanie pokazać mi to życie od nowa, tak aby było dla mnie czymś wartym. Owszem miałam piękne wspomnienia, jednak to dalej są wspomnienia. To co dzieje się w chwili obecnej jest czymś innym, ta rzeczywistość daleko odbiega od tego co było dawniej, od tego do czego chciałabym wrócić.
-Dlaczego jesteś smutna?- spytał
Popatrzyłam przez chwilę na niego. Wyglądał na szczęśliwego, jego życie pewnie jest piękne. Na pewno ma kochającą rodzinę i dziewczynę. A ja? Co ja mam? Ani rodziny, ano nikogo bliskiego. Odwróciłam wzrok w przeciwnym kierunku. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Nikt z nas jej nie przerywał, jakbyśmy się bali, ze stanie się coś czego nie chcemy.Przyszedł lekarz żeby pobrać mi krew, znowu. Sprawdzają czy nie ma w sobie jakiegoś dziadostwa. Nie, nie biorę, ale to też nie znaczy, ze nigdy nie brałam. Moje życie jest jedną wielka zagadką, ja jestem zagadką, której nie da się rozwiązać.
-Popatrz na mnie- usłyszałam
Powoli odwróciłam głowę w jego kierunku. W jego oczach nie było już wesołych iskierek, teraz były smutne.
-Dlaczego to robisz?- spytał
-Ale co?
-Myślisz ciągle o tym, wiem, że nie skończyłaś na jednej próbie..
-Skąd wiesz?- spytałam zdziwiona
-Widzę- mruknął
-Nie wiesz czemu chcę to zrobić-powiedziałam
-A czy ty wiesz?! Wiesz czemu chcesz to zrobić? Mam wrażenie że po prostu myślisz, ze to najlepsze wyjście..
-Bo to prawda- westchnęłam
-Nie wiesz nic o życiu- mruknął
-Ja nie wiem?!- warknęłam- chyba ty nie wiesz? Nie sprawiasz wrażenia chłopaka który każdego dnia musi walczyć o jakiekolwiek uznanie, szacunek od innych...! Kim jesteś że chcesz o mnie decydować?
Chłopak przez chwilę zamilkł.
-Wierzysz w Anioły?- spytał
-Zamknij się- warknęłam- i wynoś się
Tydzień później
Tak.. minął już tydzień od kiedy wypowiedziałam te słowa. Czym się kierowałam? Nie wiem, chyba nie mogłam się pogodzić z tym, że Zayn ma rację. Wyszedł i już więcej nie wrócił. Jestem od dwóch dni w domu i znów ten sam niebyt. Boję się wszystkiego. Najprawdopodobniej trafię do jakiegoś domu opieki społecznej, albo po prostu do domu dziecka. Jestem pod stałą obserwacją i jutro ma przyjść pani, która sprawdzi w jakich żyję warunkach, jaka jest moja rodzina. Nie miałam wątpliwości, że mnie stąd weźmie i wsadzi do jakiegoś ośrodka. Popatrzyłam na kanapę na której właśnie zasnął tata z butelką w ręce. Gdzie była mama? Nikt nigdy nie wie, gdzie wychodzi. Wraca bardzo późno, pijana. Czasami wychodzą z ojcem.
W drugim pokoju spała moja siedmioletnia siostra. Dla niej musiałam być silna. A gdzie jest mój brat? Miałam wrażenie że też zaczął się staczać. Nie znosiłam chodzić do szkoły, to właśnie przez moją rodzinę miałam złą opinię, mój brat tak samo. Staramy się jak możemy uchronić przed tym naszą siostrę, ale się nie da. Już w przedszkolu dzieci ją wyzywały. Jak to jest takie takie małe dzieci potrafią być takie okrutne?
Spojrzałam na zegarek 2 w nocy. W całym domu panowała zupełna cisza. Znowu zaczęłam rozmyślać o tym chłopaku. Pomógł mi, sprawił, że żyję, a ja? Udawałam ze mi zależy na życiu, podziękowałam mu żeby się tylko ode mnie odczepił, a jak dotarło do niego że kłamię to po prostu go wyrzuciłam z sali.
Nie wrócił. Za każdym razem gdy drzwi się otwierały miałam nadzieję, ze to on, ale moje nadzieje były złudne. W sumie jak wszystkie moje marzenia- przestałam w nie wierzyć.
2 tygodnie później
Stanęłam na moście. Pode mną była rzeka, powoli przedostałam się na drugą stronę. Od śmierci dzieli mnie dosłowne jeden krok. Wystarczyłoby jakbym się tylko poślizgnęła, spadłabym wtedy z 20 metrów wprost do wody, przeżycie nie wchodzi w rachubę. Wtedy była próba samobójcza przez okaleczenie się, jednak ta nowa perspektywa nie niosła żadnych skutków ubocznych. Umrę.
Jednak nie byłam w stanie tego zrobić. Nie mogłam. Przed oczami stanęła mi twarz mojego brata, bezbronnej siostry...Zayna.
Czy jeszcze go kiedyś spotkam? Nie wiedziałam co powinnam mu wtedy powiedzieć, ale chciałam go zobaczyć, porozmawiać, przeprosić.
Rok później
Moje życie uległo zmianie. Jak to możliwe? Zostałam przeniesiona z rodzeństwem do domu opieki społecznej. Tam zaczęłam nowe życie, z dala od doczesnych trosk. Chciałam się dalej uczyć, ale poszłam do pracy, mój brat podobnie. Miałam już 18 lat, dziś mijała rocznica od kiedy próbowałam ostatni raz się zabić. Wtedy na moście nie potrafiłam tego zrobić, ale uświadomiłam sobie, że bardzo skrzywdzę tym moje rodzeństwo któremu byłam potrzebna.
Wiedziałam już kim był owy Zayn Malik- piosenkarz znanego boysbandu One Direction. Tyle dziewczyn marzyło żeby chociaż na nie spojrzał, a ja odrzuciłam jego pomoc.
Kolejny rok później
Moja ciężka praca przyniosła skutki. Teraz już wiedziałam że o marzenia warto walczyć. Miałam staż w jednej z większych wytwórni muzycznych. Cieszyłam się, że w końcu mogę być kimś. Z bratem wynajęliśmy mieszkanie, nie musimy już mieszkać w socjalnym, wyszliśmy na prosto.
To był jeden z tych pięknych dni, kiedy przez okna wlatują promyki słońca, ptaki wesoło śpiewają za oknem, a nam po prostu chce się żyć.
-Szef cię woła- warknęła sekretarka. Ona zawsze miała jakiś specyficzny humor
Zapukałam, a ze środka zdawało się słyszeć krótkie ,,proszę"
Weszłam jak zwykle do przestronnego gabinetu połączonego z pokojem wypoczynkowym. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu szefa, który zaczął objaśniać mi co mam dla niego przygotować. Szybko uzmysłowiłam sobie, ze w tym pokoju nie jesteśmy sami. Rozglądnęłam się i zobaczyłam JEGO. Stał na środku pokoju razem ze swoimi kolegami i przyglądał się mi.
-A to jest One Direction- powiedział szef najwyraźniej spostrzegając moje spojrzenie
Zayn powoli podszedł do mnie, stanął naprzeciw i cicho powiedział:
-My się znamy- po czym zwrócił się do mnie- cieszę się, ze cie widzę, widzisz.. było warto.
______________
Tak więc to było druga część Imaginu II
;D Następny będzie o czym innym xd
boskii . too takiie , no nwm . cholerniie dobre . kurde masz talent . nie zmarnuj goo . xd . ; * . Baanaan . ; * . ; D .
OdpowiedzUsuńjak miło .... się zakonczylo :)
OdpowiedzUsuń