"Znasz to uczucie, sztuką jest być sobą, a nie przed sobą starać się uciec."
Śmierć. Jest to popularne słowo, wymawia go każdy człowiek kilkaset razy w roku. Niektórzy chcą ją przyśpieszyć, niektórzy rozpaczliwie chcą jeszcze żyć, chcą zatrzymać czas, który nieubłaganie biegnie. A ja? Jaka jestem? Nigdy nie zadawałam sobie tego pytania. Jeszcze kilka godzin temu mogłam śmiało stwierdzić, że jestem w tej pierwszej grupie, że chcę odejść. A teraz? Zawahałam się. Kiedy śmierć jest blisko przeżywamy refleksję. Zawsze byłam ciekawa o co chodzi z tym że cale życie staję przed oczami. Teraz już wiem. Wiem, bo to przeżywam. Przypominam sobie wszystkie piękne chwilę, które tutaj spędziłam. Świat, mimo, że czasami jest okrutny, to przede wszystkim jest piękny. Poznałam tutaj mnóstwo życzliwych ludzi, którzy zawsze mi pomagali, uśmiechali się do mnie. Przypomniały mi się też Święta Bożego Narodzenia, kiedy to z całą rodziną zasiadaliśmy do stołu wigilijnego. Kochałam tą atmosferę, nigdy nie pojawiała się wtedy jakaś wymuszona życzliwość, zawsze wszyscy zwracali się do siebie od serca. Ustawały wszelkie kłótnie, by wszyscy mogli się w spokoju i w radości cieszyć tym dniem. Spojrzałam na zdjęcie wiszące teraz nade mną. Przedstawiało mnie z moimi dawnymi przyjaciółmi. Wszyscy ode mnie odeszli, a może to ja odeszłam od nich?
Życie straciło dla mnie sens, ale nadal nie wiem czy to nie było przypadkiem chwilowe. Bałam się, że robię to tylko pod wpływem chwili. Przecież taka decyzja powinna zostać przemyślana. Może powinnam rozważyć wszelkie za i przeciw? Jeszcze chwilę temu byłam przekonana że dobrze robię, że wszystkim ulży, kiedy mnie już nie będzie, teraz mam wątpliwości. Czemu?
W sumie to już nie ma znaczenia. Nawet jeśli zdecyduję się żyć, zdecyduję się powrócić, to to nic nie da. Jestem tu sama, nikt mnie nie znajdzie, nie mam nawet dość siły by dojść gdziekolwiek i zawołać pomoc. Weźmy teraz pod uwagę, że mnie ktoś jednak znajdzie. Dajmy na to za godzinę. I co? Spojrzałam kolejny raz na rany na swoim ciele. No tak.. za godzinę będę już dawno martwa. A wcześniej? Nie odratują mnie, a nawet jeśli to nie będzie miało sensu, bo wyślą mnie do psychiatryka, albo na jakieś badania, spotkania z psychiatrą/psychologiem. Jak odkryją kim jestem, będę miała przechlapane. Zaraz, ja? Nie, nie ja. Najgorzej będzie mieć moja rodzina. Znana..szanowana..bogata... Jeśli umrę- zapomną o mnie, zaraz po tym jak prasa przestanie winić ich za moją śmierć. Jeśli przeżyję- wyprą się mnie. No tak i to kolejny dowód, że dla mnie tutaj nie ma miejsca.
Takie dziwne uczucie- chcemy wszystkiego. Chcę śmierci, ale też chcę żyć. Niestety nie można mieć wszystkiego. Z jednej strony chciałabym umrzeć na jeden dzień i zobaczyć kto będzie za mną tęsknić, zobaczyć kto przyjdzie na pogrzeb, kto będzie mnie opłakiwał.
Czuję chłód, ogarnia powoli całe moje ciało.. Co teraz? Co się wydarzy? Nigdy jeszcze przez to nie przechodziłam.. Co będzie następne?
Powoli ogarnęła mnie ciemność, ale możliwe, że po prostu na dworze robiło się coraz ciemniej, a okna były brudne i nie przepuszczały światła?
Czuję delikatną woń mojej krwi spływającą mi po całym ciele.
Chciałam by to odbyło się w takim miejscu, na obrzeżu, nikt się nie dowie...
Powinnam umierać w ciszy, ale coś ją zamąciło... Rozległy się jakieś krzyki, co się dzieje? Może to w mojej głowie? Czy właśnie tak wygląda śmierć?
Nic nie widziałam, poczułam, że tracę przytomność, to już koniec.
Obudził mnie dźwięk dochodzący gdzieś niedaleko mnie. Chciałam otworzyć oczy, ale nie potrafiłam.
-Będzie żyć?- usłyszałam
-Jest duże prawdopodobieństwo- brzmiała odpowiedź
Czyli nie umarłam? Gdzie ja jestem? Pewnie w szpitalu. Powoli udało mi się uchylić powieki. Natychmiast pochylił się nade mną mężczyzna w białym fartuchu.
-Wiesz gdzie jesteś?-spytał
-W szpitalu- mruknęłam- albo już w psychiatryku
-Na razie w szpitalu, czemu chciałaś to zrobić?- spytał
-Bo pewne rzeczy nie mają czasem sensu- mruknęłam- kto zawiadomił pogotowie?- spytałam
-Pewien chłopak, przejeżdżał tamtędy, siedzi teraz na korytarzu...chcesz z nim porozmawiać?
-Tak- odpowiedziałam nie wiedząc czy zdołam
Po chwili wszedł jakiś chłopak. Miał ciemną karnację, był ładny, nawet bardzo...
Popatrzył na mnie. Nie mam pojęcia co wyrażało jego spojrzenie.
-Czemu to zrobiłeś? Czemu nie pozwoliłeś mi odejść?- spytałam
-Bo życie jest piękne, bez względu na to co ans w nim spotyka
-Kim jesteś?- spytałam
-Zayn
-Nie rozumiesz- powiedziałam- kim jesteś?
-Piosenkarzem
-Dlaczego życie jest dla ciebie ważne?- spytałam
-Bo jest tylko jedno, musimy o nie dbać...
-Wierzysz w to? Wierzysz że życie ma sens?
-Tak- powiedział krótko- i jak chcesz mogę Ci pomóc odkryć sens życia także i w Twoim życiu
-Dziękuję- powiedziałam
-Za co?- zdziwił się chłopak
-Za to że pozwoliłeś bym nie popełniała największe błędu jaki mogłam popełnić...
_________________________________
I jest kolejny imagin. O kim? Sama nie wiem. O jakiejś zagubionej dziewczynie, która postanawia umrzeć. Czy jest sens umierać? Nigdy ;D
Jaki cudowny ahh:)
OdpowiedzUsuńSuper! A czy będzie jeszcze ciąg dalszy tego?
OdpowiedzUsuńnie wiem ;D jak chcesz mogę napisać ;D
Usuń